Aha!, i dowiedziałam się, że trochę Wikingów nadal tu mieszka... I że nie lubią za bardzo Festiwalu Wikingów, o którym czytałam przed wyjazdem, i że jeśli mnie interesuje to mnie na niego zabierze! Paolo jest przewodnikiem turystycznym w którymś z okolicznych muzeów (nie dosłyszałam w którym), ale podobno wszyscy pracują dodatkowo przy tym festiwalu, żeby sobie dorobić.
Żeby nie było tak kolorowo, w Svolvær załatwiłam figę z makiem. Zarejestrowałam się jak należy, ale kiedy najbliższa wolna data była na jutro, Miriam zadzwoniła na komendę zapytać czy nie dałoby się wcześniej (w tamtym tygodniu). Umówili mnie na dzisiaj. 72km później dowiedziałam się, że muszę się umówić on-line i wnieść OPŁATĘ (tylko połowę mojego kieszonkowego), po czym, z potwierdzeniem przelewu i ośmioma innymi dokumentami, do nich wrócić. Cudownie po prostu. Gdyby chodziło o cokolwiek innego, dałabym na luz. Pozwiedzam, zapamiętam drogę, zobaczę jeszcze raz te widoki. Ale bez tej śmiesznej karty pobytu nie mogę założyć konta, żeby dostać kieszonkowe, a ta wizyta to tylko złożenie dokumentów, po czym będę czekać, aż karta przyjdzie pocztą. Szkoda gadać.
Zachodzące słońce (o 14:27) trochę poprawiło mi humor. Wrócę tam kiedyś z jakimś lepszym aparatem.
Na dobranoc załączam zdjęcia naszego domku (sorry, że z telefonu i wbrew pozorom, nie jest taki mały), pieska i widoku, który mi się spodobał, jak poszłam dziś rano z nim na spacer (mamo, bądź dumna, łaziłam z godzinę). Nie to żebym się zgubiła... po prostu nie skręciłam w tę drogę, co trzeba i musiałam się wrócić :D
Hugo lubi moje łóżko. Pieszczoch.
Dobranoc
ściskam
Agata
21/01
Dzisiaj po kolejnej godzinnej rozmowie Miriam dowiedziała się, że wcale nie muszę płacić, bo jestem z UE, opłata dotyczy jedynie au pair spoza Unii. Podkreślam, że pani na komendzie pytała mnie skąd jestem, więc powinna była przyjąć moje dokumenty. Taka sytuacja.
Nie poczułaś sie trochę jak w Polsce z tym załatwianiem? U nas też nic się od razu nie da zrobić :) Forma pisania rzeczywiście jak Ci napisała wcześniej któraś dziewczyna, jak książka! Coś czuję, że kiedyś może i taka powstanie z Twojej ręki :)
OdpowiedzUsuńWidoki nie śliczne ale przeraża mnie ten domek taki malutki, chudziutki się wydaje, jeden większy wiatr i Ci będzie w pokoju zimno... :P Żartuje oczywiście ale czy mi się zdaje, czy tam dookoła sama trawa? Nie ma żadnej ścieżki prowadzącej od drogi do domu? Czy chodnika...? Kurcze tęskni mi się... /Madź ;*
PS: tam miało być, że widoki są śliczne nie wiem czemu wyszło, że nie są śliczne hehe :) Brzdąc mi na kolanach zalega i pewnie coś naskrobała od siebie :P A nie napisałaś nic o chłopcach i swoich obowiązkach... Bo ja na to czekam :) / Madź :*
OdpowiedzUsuńBuziak dla Nikoli! :* Domek za duży nie jest, ale jest za to przytulny :D ma ścieżkę, samochód na niej stoi, robiłam to zdjęcie stojąc na drodze ;) Jutro coś napiszę nowego, bo miałam dzisiaj znowu wycieczkę na komendę, tym razem sama i tym razem owocną! W zdjęcia też ;)
UsuńEj, właśnie ! Au-pair z Europy nie muszą płacić i do uzyskania zezwolenia na pobyt potrzebny na policji jest tylko kontrakt, paszport i ksero paszportów hostów :) Pozdrawiam z au-pair w Bergen :) Witaj w Norwegii !
OdpowiedzUsuńDzięki! Przyznam, że czytam Twojego bloga od chwili, kiedy zdecydowałam się na au pair, więc dzięki za inspirację!
UsuńPanie na komendzie przeprosiły mnie wczoraj i powiedziały, że zostały źle poinformowane przez UDI. Widocznie nie każdy potrafi wygooglować przepisy ;) w Norwegii przydatne jest to, że dosłownie wszystko jest w internecie.