Podróżuje się po to (...), by pewnego dnia postawić walizki i powiedzieć: to tutaj.
— Éric-Emmanuel Schmitt

niedziela, 2 lutego 2014

Dzieciaczki

Maxim i Martin mają 2 lata i na szczęście nie są identyczni. Po tych 3 tygodniach już nie wydają mi się nawet tak podobni i ich nie mylę, chyba że się przejęzyczę przez to, że mają podobnie brzmiące imiona. Całym ich światem jest Mama, więc ciągle jeszcze pracujemy nad tym, żeby dali jej chwilę spokoju i bawili się tylko ze mną. Maxim jest spokojny i bardzo bystry, często ustępuje w kłótniach o zabawki i można go bardzo szybko zająć czymś innym. Szybko też mnie zaakceptował i często przychodzi do mnie z książką o swoich ukochanych koparkach i chce, żebym mu przewracała strony. Martin jest bardziej uparty i czasami po schowaniu przez nas jakiejś rzeczy, którą nie powinien się bawić, a która mu się wydaje najciekawszą na świecie (ostatnio odkurzacz), potrafi stać i płakać przez 15 minut albo dłużej. Do czasu aż nowa rzecz nie przykuje jego uwagi albo pozwoli się wziąć na ręce i przytulić. Ogólnie jestem dobrej myśli. Bardzo są uroczy i się lubimy, więc będzie tylko lepiej.

M & M lubią się bawić klockami lego, samochodami (dobrze trafiłam z prezentami), naklejać na stolik do kawy naklejki - to już prawdziwe dzieło sztuki i oglądać książki z obrazkami - koniecznie z autem, traktorem, koparką albo ambulansem(!). Żałuję tylko, że jeszcze nie mówią, ale to częste w wielojęzycznych rodzinach (mama Słowaczka, tata Włoch i norweskie przedszkole). Jak czasami mówię do nich coś po polsku to rozumieją, dlatego najczęściej mówię najpierw po polsku, potem po angielsku, wszystko dwa razy. Podłapałam też już sporo słówek po słowacku (który wcale nie jest aż tak podobny), więc coraz lepiej u nas z komunikacją.

Uwielbiają wręcz bajkę The city of friends, a właściwie to piosenkę początkową, którą też już znam na pamięć, bo jak tylko Miriam albo Paolo wyciągną telefon, chłopcy zaraz kiwają głowami na boki, co znaczy, żeby im ją puścić. W telewizji leci tylko raz dziennie o 7 rano, więc jak już z bananem na twarzy obejrzą raz, to chcą drugi i trzeci. Ewentualnie może być też Waka Waka Shakiry (Maxim mówi kaba kaba) albo Single ladies Beyonce. Jak macie jakieś propozycje na urozmaicenie ich repertuaru, to bardzo proszę, nie krępujcie się!

Ten tydzień przeleciał mi dosłownie przez palce, czwartek i piątek to już w ogóle, bo chłopcy nie poszli do przedszkola, bo mają katar, a Martin kaszlał strasznie. Na szczęście Paolo mógł przyjechać, więc nie było krzyków za mamą (za bardzo).

Na koniec mam super newsa! Miriam ma w ten piątek spotkanie, konsultację, czy coś tam w Oslo i drugie we wtorek w Bergen i polecimy tam razem z chłopcami! Chyba już w czwartek polecimy do Oslo i zostaniemy do soboty, bo stolica wcale nie jest taka interesująca. Bardziej mnie ciekawi Bergen, bo się naoglądałam zdjęć i naczytałam u Pat o nim, a Miriam też jeszcze tam nie była.
Od jutra też będę wolniejsza, bo Miriam ma wolne, więc postaram się pisać częściej i porobić jakieś zdjęcia. Może też razem się gdzieś niedaleko wybierzemy, dam znać ;)

A tu od cioci Agaty dla Nikolki wyżej wspomniana bajeczka:


trzymajcie się ciepło
Agata

PS U nas dzisiaj +1 i w końcu spadł śnieg! :D

8 komentarzy:

  1. O jaaaaaaaaaaaaaaaaa ! Ale bosko !!!!! Mam nadzieję, że moje ukochane Bergen przypadnie Ci do gustu :) Może byśmy się spotkały na małą kawę, jeśli znajdziesz chwilę? Pozdrawiam, Pati :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, jak Ci pasuje, to bardzo chętnie! dogadajmy szczegóły mailowo ;) Pozdro z baaardzo dzisiaj deszczowych Lofotów ;)

      Usuń
  2. Hej, naoglądałam się zdjęć, ładnie tam u was :) w ogóle zdziwiłam się, bo jak wybierałam rodzinę, wahałam się pomiędzy moją, a właśnie Miriam :D w końcu wybrałam miejsce bliżej Oslo :) odwiedziłam je w ten weekend, pogoda okropna, nie wiem jak Norweżki to robią, ale cały czas świetnie wyglądają, ja byłam zmokłą kurą... Do Bergen pewnie wybiorę się w wakacje. Gdybyś jeszcze kiedyś jechała do Oslo i miała ochotę się spotkać, chętnie przyjadę na kawę. Pozdrawiam Dominika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah co za zbieg okoliczności ;) ja wybierałam między Miriam a rodzinką z farmą pod Bergen, było ciężko, ale jednak zdecydowałam się zaszaleć i zobaczyć coś bardziej niezwykłego. Nie żałuję! Na pewno będę jeszcze w Oslo, więc zostańmy w kontakcie ;) też masz bloga? Pozdrawiam

      Usuń
    2. Hej, wydawało mi się, że napisałam komentarz, ale chyba się nie wyświetlił ;) Bloga nie prowadzę, nie potrafię się na tyle elokwentnie wypowiadać żeby coś pisać pod szerszą publikę :D Gdybyś miała ochotę się odezwać dwietrzynska@wppl

      Usuń
  3. Wspaniałe miejsce wybrałaś :) Co do pogody to u mnie w Gdańsku jest teraz -5 a to pół Europy dalej. A rodzinka zapewnia Ci kurs norweskiego? Hilsen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu od paru dni mamy plusowe temperatury i czasami zero i lód, a domek na wzgórzu!
      Tak, zapewnia mi kurs, ale ciągle jeszcze nie ma wystarczającej liczby chętnych, więc czekam, czekam i doczekać się nie mogę ;)

      Usuń
  4. Ojej! Zapomniałam o tym blogu Twoim tak tu cicho było :) Chciałabym poznać tych Twoich facetów :) Nikolcia dała Ci buziaczka w monitor za bajeczkę a raczej za pioseneczkę na początku. Tak jej się podobała, że chciała łapać ekran :D A w podziękowaniu przesyłamy jej ulubione bajeczki dla chłopców :D Ta pierwsza na bank im się spodoba skoro lubią auta :)

    http://www.youtube.com/watch?v=Z9DasVb8Rvc

    http://www.youtube.com/watch?v=vMJd0GdIE58

    /Madź ;*

    OdpowiedzUsuń